Nikocado Avocado: Kontrowersje, Dieta i Wpływ na Zdrowie

W internecie można znaleźć wiele zaskakujących rzeczy – od filmików z kotami, przez konspiracje o płaskiej Ziemi, aż po… kulinarne seanse auto-destrukcji w wykonaniu jednego z najbardziej kontrowersyjnych youtuberów naszych czasów. Mowa oczywiście o Nikocado Avocado – człowieku, który kiedyś marzył o karierze klasycznego muzyka, a dziś króluje w królestwie mukbangu, czyli jedzenia na ekranie w ilościach godnych całego wesela.

Nikocado Avocado – droga od weganizmu do wiadra sera

Nikocado Avocado, czyli Nicholas Perry, rozpoczął swoją internetową karierę jako delikatny duszek wegańskiego YouTube’a. Wszystko zmieniło się, kiedy porzucił tofu na rzecz mięsnych uczt i nabiałowych ekstrawagancji. Tym samym otworzył sobie drzwi do internetowej sławy – pełnej kalorii, dramatów i wysokokalorycznego contentu. Jego przemiana była bardziej dramatyczna niż telenowela brazylijska: od roślinnej czystości do pełnokalorycznego chaosu, od relaksujących vlogów do krzyków, łez i pizzy w każdej scenie.

Kontrowersje na talerzu (i poza nim)

Nikocado Avocado nie byłby Nikocado, gdyby nie wzbudzał emocji większych niż porcja lasagne XXL. Krytykowany za promowanie kompulsywnego jedzenia, a także za niepokojące zachowania na ekranie, często balansuje na cienkiej granicy między rozrywką a niezdrowym ekshibicjonizmem. W jego filmach znaleźć można łzy, krzyki, dramaty rodem z opery mydlanej i oczywiście… tony jedzenia. Nie brakuje też inscenizowanych kłótni z partnerem oraz autorefleksji, przypominających monologi Hamleta, tylko z kurczakiem w panierce zamiast czaszki.

Dieta czy antydieta?

Jeśli dietetycy mają koszmary senne, to prawdopodobnie śnią im się mukbangowe transmisje Nikocado Avocado. Na jego talerzu znajdziemy wszystko – knajpiane klasyki, fast foody z każdego kontynentu i ilości, które przeciętny człowiek zjadłby w tydzień. Jego „posiłki” bywają bardziej spektakularne niż kolacja wigilijna – i to z trzema rodzinami naraz. Taka dieta, jeśli można ją w ogóle tak nazwać, wzbudza wiele emocji wśród lekarzy i fanów. Z jednej strony – to przestroga, z drugiej – internetowa rozrywka. A może obie te rzeczy naraz?

Wpływ na zdrowie – czy to już eksperyment?

Od momentu zmiany stylu życia (czy raczej stylu jedzenia), waga Nikocado wzrosła o wiele kilogramów, co sam dokumentował z uporem godnym naukowca badającego wpływ kalorii na ludzki organizm. Jego stan zdrowia – zarówno fizycznego, jak i psychicznego – stał się przedmiotem analiz, komentarzy i obaw widzów. Sam Perry nie raz wspominał o pogarszającym się zdrowiu – astma, bóle pleców, nadciśnienie – brzmi jak lista skutków ubocznych jedzenia całego menu fast food w jednym posiedzeniu.

Fenomen popularności: czy widzowie też mają apetyt na dramat?

Skąd popularność człowieka, który płacze nad serem i kłóci się z chłopakiem przy kanapce triple XL? Być może to efekt psychologicznego zjawiska znanego jako „syndrom pociągu-wykolejenia” – nie możesz się powstrzymać przed patrzeniem, choć wiesz, że to nie powinno tak wyglądać. Widzowie nie tylko oglądają, ale i komentują, analizują i tworzą teorie jak fani „Stranger Things”. Nikocado stał się memem, ostrzeżeniem i ikoną popkultury w jednym.

Choć może się wydawać, że Nikocado Avocado to tylko krzykliwy youtuber z miłością do jedzenia i dramatów, jego historia skrywa więcej warstw niż jego ulubiona lazania. To opowieść o przemianie, rozterkach, granicach zdrowego rozsądku i wpływie mediów społecznościowych na nasze ciała i umysły. A może to tylko dość tłusta metafora współczesnego internetu? Tak czy inaczej, nie da się przejść obok tego fenomenu obojętnie. Zwłaszcza, gdy krzyczy z ekranu z dwoma kubełkami kurczaka w rękach.

Przeczytaj więcej na: https://mojkobiecyblog.pl/youtuber-nikocado-avocado-schudl-113-kilogramow/

W internecie można znaleźć wiele zaskakujących rzeczy – od filmików z kotami, przez konspiracje o płaskiej Ziemi, aż po… kulinarne seanse auto-destrukcji w wykonaniu jednego z najbardziej kontrowersyjnych youtuberów naszych czasów. Mowa oczywiście o Nikocado Avocado – człowieku, który kiedyś marzył o karierze klasycznego muzyka, a dziś króluje w królestwie mukbangu, czyli jedzenia na ekranie…